Piękny weekend za nami, mi nie udało się zasiąść do swoich robótek. Sobota to wielkie sprzątanie naszego ogródeczka, sadzenie bratków, grabienie trawy, wynoszenie mebli ogrodowych i pierwsza kawa na zewnątrz na słońcu...sezon uważam za rozpoczęty. Oczywiście jeszcze dużo pracy bo mam dużo planów co do swoich kulkudziesięciu metrów "ziemi" ....oto efekty.
W niedzielę wybraliśmy się do pobliskiego lasu na spacer połączony ze sprzątaniem naszej ulubionej trasy. Jest to już nasza 3 rodzinna wyprawa. W tym roku mój syn zapytał kiedy się wybieramy sprzątać las, co mnie bardzo rozczuliło bo skoro ośmiolatek dostrzega taką potrzebę to problem czystości naszego otoczenia pozostawia wiele do życzenia. Czytanie i rozmowy przynoszą efekty...Nasze "zbieractwo" wzbudziło zainteresowanie kilku osób, może jeszcze ktoś weźmie przykład. Moje dzieci bawiły się super...mam małą dokumentację, uzbieraliśmy 3 duże worki....zdjęcia są z początku trasy (póżniej nie miałam mozliwości wyciągnięcia aparatu), ale była też krótka lekcja z biologii...zdjęcie na samym końcu.
Dowódca zabezpiecza tyły.....
Odważni idą pierwsi...
skrupulatni jeszcze coś dostrzegli....
żaba wypoczywa...było ich mnóstwo...
będą młode...
Skoro tak Wam dobrze idzie to może wybierzecie się ze sprzataniem bardziej w stronę bemowskich lasów
OdpowiedzUsuńżartowałam :)
my byliśmy w niedzielę na rowerach...smutny widok lasów tonących w butelkach i workach :(
MG