niedziela, 14 listopada 2010

Szycie...

Nigdy szycie nie by moją mocną stroną, podejmowałam kilka prób, ale spełzły na niczym.Swego czasu mialam nawet maszynę, ale pożyczyłam ja koleżance. W czerwcu w czasie przymusowego siedzenia cały miesiąc w domu odkrylam blogi...nigdy wczesniej nie oglądałam tej "formy internetowej", czasami zaglądałam na forum gazety i czasami cos podpatrzyłam. Jak zobaczyłam przepiękne serduszka to zapragnełam takie też mieć w domku.
Uszyłam kilka ręcznie zamieszkały w pokoju córeczki lub były ozdobą prezentów. W tym tygodniu uszyłam kilka z jensu...z dodatkiem niesmiertelnej pepitki jak się dawniej mówiło. Oczywiście odbiegją one precyzją wykonania, ale mam satysfakcję, że je sama zrobiłam...proszę to moje prace...













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz